Ernest Skalski Ernest Skalski
273
BLOG

Dwadzieścia lat właśnie mija (2) Lato nasze !

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 36

 

Mimo, że jestem/byłem ? jedynie porucznikiem rezerwy, a Kościuszko był generałem z doświadczeniami wojen w Ameryce i w Polsce, to nie poniósłbym klęski pod Maciejowicami, nawet na czele jego ówczesnego wojska, lecz z moją obecną wiedzą. Pewnie bym nawet nie wzniecał Insurekcji, bo przecież wkrótce miał się pojawić  Napoleon... Ze spokojem i rozbawieniem więc czytam i słucham rad o tym jak trzeba było wówczas rozgromić komunę, nie wdając się z nią w żadne konszachty.

 

Czerwiec; witamy się z gąską

 

Kiedy niedawno przegrał wybory PiS, nikt nie oczekiwał oświadczenia, że uzna on wynik  głosowania. Natomiast  po wyborach 4 czerwca 1989 roku oświadczenie towarzysza Bisztygi, że partia uzna wyniki wyborów przyjęte zostało z ulgą i bez zdumienia, że coś takiego w ogóle zostało wydane.

 

Niesłychany eksperyment jakim były częściowo  wolne wybory w  komunizmie przykuwał uwagę światowej, ale tylko do momentu, w którym dotarła z Pekinu wiadomość o masakrze jaką tegoż czwartego czerwca 1989 roku, sprawiło wojsko na Placu Niebiańskiego Pokoju. To fakt, że w Polsce komunistyczna władza sama wymyśliła owe wybory, ale nie przypuszczała jaki będzie ich wynik. I nie było stuprocentowej pewności jak na to zareaguje. Nie było jej zapewne w samym aparacie władzy.

 

Niewykluczone, że Jaruzelski, Kiszczak, Rakowski pluli sobie w brodę z powodu lekkomyślności jaką okazały się  te wybory. Nie przypuszczali, że aż tak są niepopularni, lecz zdecydowali się robić dobrą minę do gry, która ich zdaniem mogła nie być jeszcze tragiczną. Mieli wszak większość w Sejmie  Wprawdzie opozycja, która się zmaterializowała w Postaci Obywatelskiego Komitetu Parlamentarnego  - OKP - mająca 35 procent mandatów w Sejmie i 99 procent w Senacie mogła blokować ustawy rządowe, ale też nie była w stanie przeforsować własnych, a to było dla władzy ważniejsze. Poza tym do władzy miało należeć stanowisko, reaktywowanego na tę okazję, prezydenta państwa, z wielkimi uprawnieniami. Władza, acz osłabiona, nie była więc oddana, ani po Okrągłym Stole, ani po okrągło stołowych wyborach. Również po  drugiej ich turze 18 czerwca, która ugruntowała pozycje opozycji.

 

Równolegle z przemianami w Polsce, postępowały  przemiany polityczne na Węgrzech. Nie były jednak tak spektakularne i zdecydowane i nie zwracały na siebie takiej uwagi. A poza tym obóz socjalizmu ze Związkiem Radzieckim na czele trzymał się jeszcze krzepko i nikt nie przypuszczał, że ma przed sobą czas liczony zaledwie w miesiącach. Już nieco później, kiedy powstawał rząd Mazowieckiego, Ceausescu usiłował zmontować zbrojną interwencję przeciw Polsce. Lecz w czerwcu i w lipcu 1989 roku nikt nie myślał o czymś  takim co stało się w sierpniu i wrześniu. 

 

Chociaż....myślał już Adam Michnik. 3 lipca opublikowaliśmy w ”Gazecie Wyborczej” jego artykuł ”Wasz prezydent, nasz premier” Przyznam, że mnie się pomysł podobał, lecz uważałem, że to jedynie projekcja dalekosiężnych marzeń. Władza nie potraktowała go poważnie, a w opozycji wywołał rozdrażnienie. Tadeusz Mazowiecki, który już za kilka tygodni miał zostać pierwszym Naszym premierem uznał artykuł za ”biegunkę myślową”. I wyglądało, że ma rację, bo premierem został, drugiego sierpnia  generał Kiszczak. I wtedy wszyscy poczuli, że coś tu nie tak. Społeczeństwo w wyborach dobitnie pokazało jakie są jego przekonania. A tu; ich Sejm, ich prezydent, ich premier.

 

Jeśli Michnik okazał się prorokiem, czy inspiratorem najważniejszej przemiany 1989 roku, to jej demiurgiem był Lech Wałęsa, a głównym wykonawcą, monterem III RP, stał się Jarosław Kaczyński. Niezależnie od tego co dobrego czy złego zrobili wcześniej i później ci ludzie, lato 1989 roku pozostanie ich największą zasługą. W przypadku Jarosława - na pewno.

 

Sierpień; w nasze ręce

 

W kontraktowym Sejmie PZPR miała 173 posłów. Wasalne Zjednoczone Stronnictwo Ludowe - przefarbowane później na PSL - miało przyznanych mandatów 76, a równie zależne Stronnictwo Demokratyczne - 27. Razem 276 miejsc w 460-osobowej Izbie. Można było do tego doliczyć 10 posłów , których miał Pax. Dwa inne licencjonowane organizacje chrześcijańskie miały łącznie 12 mandatów. OKP dysponował jedynie klubem liczącym 161 osób. Był w więc w zdecydowanej mniejszości.

 

Pomysł polegał na przewerbowaniu satelickich partii ZSL i SD. Było to dla nich ryzykowne. W układzie stworzonym przez Okrągły Stół ich pozycja w stosunku do PZPR ulęgła wzmocnieniu w porównaniu z wcześniejszym okresem. Władza, nie tak już absolutna, musiała się z nimi liczyć. Mogły one liczyć na daleko wieksze apanaże, głownie stanowiska, na poluzowanie smyczy, na której były prowadzone. Lecz partie te czuły, że PRL nie jest już opoką, na której można budować przyszłość. Z drugiej strony jednakże, oderwanie się od PZPR, postawienie na kartę Solidarności było ryzykownym skokiem na głęboką wodę. Nie wiadomo było z góry czy to się uda, a w  najlepszym przypadku oznaczało zdanie się w  przyszłości na zmienne  flukta demokracji, czyli na wolę wyborców zamiast poufnych ustaleń z kierownictwem PZPR.

 

Zadanie Jarosława Kaczyńskiego polegało na przekonaniu do tego ryzyka przewodniczących obu partii; Romana Malinowskiego w ZSL i Jerzego Jóźwiaka w SD - i nie tylko ich samych. Nie byli oni właścicielami swych ugrupowań. Inni działacze też musieli dostrzec w  tym kroku swoje szanse.

 

Starania te nie były nagłaśniane, lecz nie stanowiły głębokiej tajemnicy. Kursujący między Gdańskiem i  Warszawą Jarosław Kaczyński, zaglądał - jak pamiętam - do  redakcji Gazety i co nieco opowiadał. Musiała to też wiedzieć władza i jakoś zapewne  przeciwdziałała. Gdzieś tak, w  połowie sierpnia, wiedziałem, że prawdopodobnie premierem zostanie ktoś od nas. Nie byłem jednakże pewien i nie łączyłem z tym większych oczekiwań.

 

Nie pamiętam dokładnie daty. W zapuszczonym ogródku koło ówczesnej siedziby GW, późną sierpniową nocą Adam pojawił się z wiadomością o uzgodnieniu, że premierem zostanie Mazowiecki. Byłem zaskoczony, że właśnie on i nie od razu zdałem sobie sprawę, co to oznacza.

 

Lenin, któremu się rewolucja udała, twierdził rzecz oczywistą, że decydującym momentem rewolucji jest przejęcie władzy. I rzeczywiście. Wieczorem 25 października//7 listopada 1917 w Piotrogradzie (jak w czasie wojny z Niemcami nazwano Sankt Petersburg) jeździły tramwaje i dorożki, działały kina i teatry, były otwarte sklepy i restauracje. Tłum na centralnych ulicach załatwiał swoje interesy i nie zdawał sobie sprawy, że jacyś bolszewicy opanowali Pałac Zimowy, z którego uciekł Rząd Tymczasowy, zajęli dworce kolejowe i telegraf. Że kończy się jedna i zaczyna zupełnie inna epoka.

 

Tadeusza Mazowieckiego poznałem osobiście w roku 1981 kiedy pracowałem w Tygodniku Solidarność, którego on był  redaktorem naczelnym. Przed Bożym Narodzeniem 1982 roku z kolegami z rozwiązanego Tygodnika, witaliśmy na dworcu  Centralnym jego i Bronisława Geremka wracających z internowania. W latach osiemdziesiątych kilkakrotnie spotykałem się z nim by porozmawiać o różnych sprawach. Pasowało do  niego staroświeckie określenie ”polityczna głowa” A z pracy w redakcji i z tych spotkań wyniosłem przeświadczenie o jego wielkiej kulturze - i choć to brzmi nieco patetycznie - prawości. O wierności zasadom i twardości, by nie powiedzieć - uporze. Natomiast szefa rządu wyobrażałem sobie jako faceta młodszego, dynamicznego, elastycznego, szybkiego w podejmowaniu decyzji oraz w ich wykonywaniu. Tych cech akurat w Tygodniku nie wykazywał.

 

 

O k...a ! Przejęliśmy władzę ! - uzmysłowiłem sobie w dobrych parę chwil później kiedy zostałem sam. Nasz premier. Nasz rząd. Nasza, większościowa koalicja w Sejmie, nasz Senat. Przy czym parlament już nie jest dekoracją, jaką był za komuny, lecz nawet z tymi samymi ludźmi staje się autentyczną władzą. Ich pozostaje prezydent, to trudno. Ich jest resort obrony, z generałem Florianem Siwickim, lecz jeśli ma nie być wojny domowej, to można to jakoś przetrzymać. Gorzej z MSW z ministrem Kiszczakiem, lecz wiceszefem zostaje nasz człowiek, znajomy z ”Tygodnika Powszechnego”, Krzysztof Kozłowski. Będzie patrzył na ręce.

 

Odchodząca formacja zachowuje jeszcze poważne pozycje, lecz staje się de facto opozycją. A niedawna opozycja będzie teraz uchwalać ustawy i wykonywać je. Rządzić !

 

Aktywny uczestnik obrad Okrągłego Stołu, Lech Kaczyński, który długo i cierpliwie  nie zwracał uwagi na potoki pomyj wylewanych na ten mebel przez  zwolenników jego i jego brata, teraz, z okazji rocznicy zabiera głos. Obrady uważa za  potrzebne i słuszne w owym czasie. Ubolewa jedynie, że  niektóre postanowienia tych obrad były przez część opozycji utrzymywane zbyt długo.

 

Nie były. Wszystkie decyzje zostały wykonane od ręki. W kwietniu maju i czerwcu, kiedy władza pozostawała tam gdzie ją Stół zafiksował. A sierpniu układ okrągło stołowy się skończył. Powstała nie tylko  nowa, nieprzewidziana umową, władza. Skończył się ustrój, który sam się w pewnym momencie nazwał realnym socjalizmem, a mieści się w szerokim pojęciu komunizmu.  Tyle tylko, że w tej rewolucji nie było takiego symbolicznego momentu jak zburzenie Bastylii czy zdobycie Pałacu Zimowego.

 

Okrągły Stół teraz bywa traktowany jako chwalebne bądź zdradzieckie przejęcie władzy. A gdy miał miejsce nikt jeszcze nie uświadamiał sobie że  to był start dynamicznego procesu pokojowej rewolucji, którą symbolicznie zakończyło wyjście wojsk - już - rosyjskich w 1993 roku. Zaś przełom nastąpi w dniach między desygnowaniem Mazowieckiego 24 sierpnia i 12 września, kiedy został premierem.

 

 

 

 

 

 

 

 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka