Owszem, istnieje prawo do demonstracji, ale nie ma prawa, które zezwala na akty agresji, na przemoc w ramach tych demonstracji. Jeśli demonstracji przywożą ze sobą petardy do odpalania i opony do spalenia, to policja musi wystawić kordon ochronny. Na tym polega jej zadanie. A demonstranci nie mają prawa atakować policji.
Te zasady mają obowiązywać niezależnie od tego kto demonstruje, przeciw komu i w jakiej sprawie. Czy ta sprawa jest słuszna czy nie. Żaden cel n ie uświęca tych środków.
I jeśli demonstranci atakują policję, to musza się liczyć z tym, że i ona użyje siły. A jako obywatel państwa, które tę policję wystawia, chcę aby to ona, broniąc spokoju i prawa, była górą, a nie ci którzy ją atakują. Elementarne mój Watsonie...
Jeśli Lech i Jarosław Kaczyńscy, wraz ze swą partią uważają się za państwowców, to i dla nich powinno być to oczywistą oczywistością. Nie są jednak przekonywujący w tej roli. Bracia mają w swym życiorysie palenie kukły ”Bolka”, od czego się nigdy nie odżegnali. Zaakceptowali przywileje górników, wywalczone przy pomocy wyjątkowo brutalnej demonstracji. A teraz szef Kancelarii Prezydenta RP, Piotr Kownacki zgłasza pretensje po adresem władzy, która spełniła swój obowiązek.
Nie wyklucza to, oczywiście odpowiedzialności policji i policjantów za przekroczenie przepisów, które regulują jej postępowanie. Lecz w przypadku tego co się działo pod Pałacem Nauki i Kultury w Warszawie ten przypadek, chyba nie miał miejsca. Natomiast nie przejmowałbym się tym, co sobie o nas pomyśleli znakomici goście z zagranicy, bo takie demonstracje to u nich normalka.
”Policja strzelala i strzelać będzie”. To słynna wypowiedź Kostki Biernackiego, legionisty, wojewody poleskiego. Warto może sobie uświadomić, że w przeciwieństwie do tamtego dwudziestolecia, w naszym, policja jeszcze nigdy nie otwierała - i nie musiała otwierać - ognia do demonstrantów. Demokracja, co by nie złego o niej nie mówić, jednak łagodzi obyczaje.
